ŚLADAMI STAREJ KOLEI – TRASA ROWEROWA YBBSTAL / Z WAIDHOFEN DO JEZIORA LUNZER SEE

Tagi:
ŚLADAMI STAREJ KOLEI – TRASA ROWEROWA YBBSTAL / Z WAIDHOFEN DO JEZIORA LUNZER SEE>

Lato to idealny czas na wycieczki, przygody, testowanie nowych spodenek kolarskich i cieszenie się każdą chwilą na rowerze. Dolna Austria spełnia wszystkie wymagania idealnego rowerowego wypadu – mnóstwo tras, piękne widoki i możliwość spędzenia tylu godzin w siodle, ile tylko chcemy.

Pakujemy więc rzeczy, wsiadamy do auta i na kilka dni ruszamy właśnie w ten region. Zaledwie 2,5 godziny jazdy z Bratysławy znajduje się malownicze miasteczko Waidhofen an der Ybbs. Przez nie przebiega trasa rowerowa – tzw. Ybbstalradweg. Jej całkowita długość to 108 kilometrów, a suma przewyższeń wynosi 507 metrów. Oficjalnie trasa rozpoczyna się w miejscowości Ybbs an der Donau i kończy w Lunz am See.

Samochód zostawiamy na parkingu przy stacji kolejowej Waidhofen an der Ybbs i ruszamy ścieżką rowerową, by poznać choć kawałek Dolnej Austrii. Na trasie polegamy na naszych bidonach – w te gorące dni z pewnością nie pozostały puste. Właśnie ta część trasy jest stosunkowo nowa – otwarto ją w 2017 roku.

Cała trasa biegnie po dawnej linii kolejowej. Zaraz na początku przejeżdżamy przez dawny tunel kolejowy. Przez większość drogi towarzyszy nam szum rzeki Ybbs, którą kilkukrotnie przecinamy. Przyjemna trasa prowadzi raz przez lasy, raz przez typowe osady i farmy, a po drodze nie brakuje pięknych widoków na okoliczne wzgórza.
To, że trasa jest nowo wybudowana, widać po licznych altanach i miejscach odpoczynku, gdzie można uzupełnić wodę. Zatrzymujemy się tam nie tylko po to, by się napić, ale też na małą przekąskę – koszulki kolarskie z kieszonką na plecach są w takich momentach naprawdę bezcenne. Spotykamy wielu rowerzystów – zarówno typowych dla Austrii seniorów na e-bike’ach, jak i sportowców trenujących intensywnie interwały. A potem jesteśmy my – rowerzyści rekreacyjni, którzy po prostu ruszyli śladami dawnej kolei.

Trasa jest doskonale oznakowana, więc szanse na zgubienie się są minimalne. Oznaczenia znajdują się bezpośrednio na drodze i na tabliczkach.

Przejeżdżamy przez wioskę Hollenstein an der Ybbs, gdzie stoi dawny wagon kolejowy udostępniony dla zwiedzających od 9:00 do 17:00. Można do niego wejść i zobaczyć, jak wyglądały pociągi w tym regionie przed laty.

Zanim się obejrzymy, zbliżamy się do celu. Zegarek pokazuje wczesne popołudnie, a my wciąż bez obiadu. Tego jednak nie odpuścimy – zatrzymujemy się w miasteczku Lunz am See. Po posiłku kierujemy się w stronę jeziora Lunzer See, mijając tłumy ludzi. Niestety, nie da się objechać jeziora dookoła – przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, widząc znak zakazu wjazdu dla rowerzystów. Odświeżamy się w wodzie i korzystamy ze słońca, które mogłoby być nieco łagodniejsze.

Jezioro oferuje wiele wodnych atrakcji – można popływać łódką, rowerem wodnym, wyciągnąć własny paddleboard albo po prostu popływać.

A jak wrócić do domu? Możliwości jest kilka. Z miejscowości Lunz am See regularnie kursuje autobus rowerowy do Waidhofen an der Ybbs, ale trzeba wcześniej kupić bilet na przewóz roweru. Ponieważ rano nie wiedzieliśmy jeszcze, jak wrócimy, a biletów nie kupiliśmy, jeden z nas wsiada do autobusu, a reszta czeka, aż przyjedzie po nas autem. Ostatecznie wyszło to chyba taniej, niż kupować bilety dla wszystkich. Inną opcją jest skorzystanie z taxi rowerowego lub pociągu.

Nasza trasa miała 66 kilometrów i około 350 metrów przewyższenia. To odcinek idealny dla każdego – zarówno dla rekreacyjnych rowerzystów, jak i rodzin z dziećmi. Świetny pomysł na spokojną, całodniową wycieczkę, podczas której każdy może jechać w swoim tempie.

I pamiętaj, żeby zajrzeć do nas następnym razem – czy szukasz nowej koszulki, kasku, okularów, czy po prostu inspiracji na kolejny rowerowy trip. Bo dobry sprzęt to podstawa – dzięki niemu każda trasa staje się jeszcze większą przyjemnością.

Więc – gdzie spotkamy się następnym razem? 🚴‍♀️