Pamiętnik Laco (1.): W kolarstwo wciągnął mnie mój dziadek

Tagi:
Pamiętnik Laco (1.): W kolarstwo wciągnął mnie mój dziadek>

Profesjonalnie: analityk. Swój wolny czas spędza jako aktywny i namiętny pasjonat kolarstwa. Poznajcie Słowaka Laca. Chętnie podzieli się z Wami swoją rowerową historią, a także opowie o swoich przeżyciach na trasie Bratysława - Istambuł, gdzie dotarł na swoim rowerze. 

Jeśli miałbyś coś w skrócie powiedzieć o sobie, co by to było?

Zwyczajny, ciekawy świata człowiek, niepotrafiący usiedzieć na jednym miejscu. Pracuję przy komputerze, w szklanym budynku, tak jak większość ludzi w dzisiejszym świecie. Najlepiej czuję się na rowerze kiedy pedałuję prosto przed siebie.

Kiedy zrodziła się Twoja pasja do kolarstwa?

Pierwsze dwa kółka dostałem, chyba jak wszyscy w wieku 2 latek, wiecie taki motorek bez pedałów. Potem przesiadłem się na trzy kółka, bo nie umiałem utrzymać równowagi. W końcu jako dorosły człowiek skończyłem z siedmioma rowerami na każdą okazję :). Miłość do rowerów przekazał mi dziadek, biorąc mnie ze sobą na wycieczki po okolicy, na drewnianym siodełku z przodu, na ramie jego starego roweru. Jako starszy chłopiec, jeździłem wraz z nim już na własnym składaku. Pewnego razu, nienadążając za nim, zauważyłem jakie to niesamowite uczucie zostać zupełnie sam na rowerze w przyrodzie, nawet jeśli było to rzut kamieniem z miasta. Najpierw zacząłem zwiedzać swoją okolicę, powiat, województwo. To były początki mojej przygody z nieznanym. Dopiero kilka lat temu zacząłem jeździć poza granice kraju. Dziś, jeżdzę praktycznie codziennie i wszędzie.

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z dłuższymi wycieczkami na rowerze?

Na pierwszą dłuższą wycieczkę wybrałem się dwa late temu. Był listopad i zwyczajnie w tym czasie nigdy nie robiłem nic dla siebie samego. Przecież jest zimno, ciemno i pada deszcz, brrr! Powiedziałem sobie: "a, dość! muszę coś z tym zrobić". Spakowałem potrzebne rzeczy i postanowiłem wybrać się do Lublany - stolicy Słowenii. Wyliczyłem, że mając 4 dni, które miałem do dyspozycji, na spokojnie dam radę. To był pierwszy test wytrwałości i siły woli aby przemóc się spać pod gołym niebem gdziekolwiek. Udało się i do dziś jest to moja pierwsza, o jakże naiwna, wycieczka w nieznane. Od tego czasu zwiedziłem Mt. Venoux we Francji, Gdańsk w Polsce, Lwów na Ukrainie i Salzburg w Austrii. Dziś, mogę śmiało powiedzieć, że potrafię funkcjonowac na drogach i przeżyć :)

Z czego składa się Twój podstawowy sprzęt?

Podczas mojej pierwszej podróży do Lublany wziąłem połowę rzeczy z mojego domu. Wszystko załadowane na rowerze, który pożyczyłem. Później, przekonałem się, że 80%z tych rzeczy nie potrzebuję. Podstawą jest niezawodny śpiwór, wodoodporna torba na ramę do której spakuję najpotrzebniejsze rzeczy przed deszczem i dobrej jakości karimatka. Zainwestowałem do droższej, która jest łatwa do przechowywania, ma pojemność 1 litra i waży tylko jeden kilogram. Ciepło w nocy jest podstawą dobrego snu ... szczególnie gdy już śpisz. Kolejną wielką pomocą jest przeciwdeszczow saszetka na pas. Nie muszę się martwić o swoje kosztowności jak pieniądze czy karty kredytowe. Odkryłem mały podróżniczy panel słoneczny, który czyni mnie energetycznie samowystarczalnym. Następnie wszechstronny scyzorek pozwóla mi wypchnąć fasolę z puszki i otworzyć butelkę wina :)

Jakie są Twoje plany na przyszłość?

Stopniowo przedłużam moje wycieczki i przeciągam je do krajów wschodnich. Naprawdę kocham Wschód. Lubię jeździt do cieplejszych krajów, bo mogę złapać trochę brązu. Jestem zafascynowany Ukrainą i chciałbym lepiej poznać całe Bałkany. Raz, chciałbym pojechać do Azji Środkowej, do Kazachstanu i okolicznych krajów. Moim marzeniem jest także Skandynawia, ale ich cena piwa są przerażające :)

Laco nie jest nowicjuszem w podróżach długodystansowych. Przeczytaj, co wydarzyło się w drodze do Istambułu. Ale jako pierwszy krok musiał ...