Sezon wyścigowy w kolarstwie szosowym dobiegł końca. Karuzela wszystkich możliwych wyścigów, zarówno etapowych, jak i jednodniowych, zatrzymała się. Teraz nadszedł czas, aby przeanalizować, ocenić wyniki i wydajność, a najlepiej zidentyfikować przyczyny sukcesów i niepowodzeń. Dlaczego to ważne? Ponieważ za niecały miesiąc zawodnicy rozpoczną przygotowania zimowe, a na wiosnę cały wyścigowy cykl znów ruszy. Nie mam wglądu do profesjonalnych zespołów, ale spróbuję z perspektywy byłego półprofesjonalnego kolarza ocenić sezon 2025 niektórych kluczowych zawodników profipelotonu.
Mistrz Tadej Pogačar
Kiedy słyszymy słowo „dominacja”, większość z nas myśli: Tadej. Trochę śmiałe jest nazywanie go maszyną do wygrywania, ale jego wyniki, które często wręcz przyćmiewają innych zawodników, w pełni pasują do tego określenia. Lista jego sukcesów? Strade Bianche, Tour Flandrii, Critérium du Dauphiné, Tour de France, piąte zwycięstwo w Lombardii i wyrównanie rekordu Fausta Coppi… Jednak długo planowany start na brukach Paryż-Roubaix nie zakończył się zwycięstwem, choć był bardzo blisko. Własny błąd na zakręcie, upadek i późniejsza strata oznaczały pogodzenie się z porażką. Później, zwłaszcza w trzecim tygodniu Tour, widać było też jego zmęczenie i brak psychicznej równowagi, mimo że jechał w żółtej koszulce z całkiem komfortową przewagą. Na koniec miał jednak jasność: „To był perfekcyjny rok, ale zobaczymy, czy uda się go przebić.” W pelotonie widać teraz pewną rezygnację. Wielu zawodników woli walczyć o drugie miejsce, niż wyzwać Pogačara na pojedynek o zwycięstwo.

Remco Evenepoel – rozczarowanie, ale też siła, by powstać
Evenepoel pokazał, jakim człowiekiem naprawdę jest. Silna psychika, determinacja, ale często też „wybuchy” i widoczna utrata jakiejkolwiek motywacji. Godnie zwyciężył już w kwietniu w wyścigu Strzała Brabancka, gdzie po poważnej kontuzji treningowej zimą (złamania żeber) wrócił i pokonał również Wouta van Aerta. Nie wszystko jednak szło gładko. Na mistrzostwach świata w Rwandzie przyjechał jako faworyt czasówki, którą całkowicie opanował, a do wyścigu szosowego przystąpił z dużymi ambicjami. Ale kiedy Tadej zaatakował na podjeździe Kigali, musiał zmierzyć się z problemami mechanicznymi, które częściowo sam sobie spowodował, i stracił koncentrację. Ostatecznie zajął drugie miejsce, wyraźnie całkowicie załamany. Podobnie było w klasyku Giro di Lombardia, gdzie ponownie był drugi.
Perspektywy? Remco opuszcza Soudal – QuickStep i przechodzi do Red Bull-Bora-Hansgrohe. Nowe cele z pewnością już krążą w głowach niejednego dyrektora sportowego.

Jonas Vingegaard – cisza, praca, comeback
Od początku sezonu był stawiany w roli największego rywala Pogačara. Na wiosnę jednak ciężko upadł na Paris-Nice, trafił do szpitala i wyglądało to na koniec sezonu. Ale Jonas wrócił. Nie wielkimi gestami, ale z pokorą i siłą. Na Dauphiné zwyciężył w czasówce, podczas Tour de France dzielnie wspierał ataki Pogačara i choć ostatecznie mu nie dorównał, oceniał Tour de France pozytywnie. Pod koniec roku zdominował hiszpańską Vueltę. Jego ciche podejście i determinacja czynią go zawodnikiem, który nigdy się nie poddaje – a być może już w przyszłym roku zmierzy się z Giro d’Italia.
Mathieu van der Poel – żywioł wśród klasyków
Na początku lutego opanował mistrzostwa w kolarstwie przełajowym, a na wiosnę należały do niego klasyki Mediolan–San Remo i Paryż–Roubaix, co potwierdza, że gdy forma dopisuje, jest w stanie na wszystko. Żółtą koszulkę na Tour de France nosił przez kilka dni w pełni zasłużenie. Jego sezon był pełen nieprzewidywalnych ataków i dramatów. Mathieu to showman, który dodaje kolarstwu smaku i emocji.
Paul Magnier – młoda strzała, która strzela szybko
Tu możemy pokazać, że rok 2025 nie był tylko o „matadorach”. Paul Magnier, stosunkowo młody sprinter, miał mocne zakończenie sezonu. Zdobył ponad 10 zwycięstw i stał się interesującą gwiazdą dla wielu zespołów. Już w przyszłym roku być może spróbuje jednego z wyścigów Grand Tour. Jeśli będzie miał silny pociąg sprinterski, można oczekiwać od niego wielkich rezultatów.
Bohater z czeską flagą przy nazwisku: Pavel Bittner
Zdobył miejsce w drużynie na Tour de France i nie zagubił się. W niektórych etapach Tour pojawiał się w odjazdach, a w 21. etapie został nawet wskazany wśród faworytów – choć nie wygrał, pokazał, że ma odwagę i głowę, aby tu należeć. „Po tym Tour już niczego się nie boję” – napisał w mediach społecznościowych. W przyszłym roku możemy spodziewać się jego wielkich zwycięstw.
Perspektywy 2026 – młoda krew depcze w pedały
Francuz Paul Seixas (Decathlon CMA CGM) i na przykład Isaac Del Toro (UAE Team Emirates) należą do nazwisk, o których będziemy słyszeć coraz częściej. Pierwszy wyróżnia się na podjazdach, drugi łączy dynamikę ze stabilnością i już w tym roku pokazał, że ma predyspozycje, by stać się gwiazdą Grand Tour. Rok 2026 może być początkiem ich wielkich historii.

A jeśli chcecie poczuć się jak profesjonalista…
A kto wie, może właśnie poczucie, że jedziecie w barwach swoich bohaterów, doda wam kilka watów więcej. 😉
Zakończenie
Rok 2025 nie był tylko o zwycięstwach, ale także o historiach: o momentach przełomowych, wymianach kół, bólu nóg, ale też o spełniających się marzeniach. Pogačar potwierdził to, co wszyscy chyba myślimy — jest obecnie absolutnym punktem odniesienia. A młodzi? To oni zasługują na uwagę, bo za rok to oni mogą pisać te historie.
Na rowery!