Brdy to pasmo górskie, które oferuje ogromną ilość czarującej przyrody i miejsc wartych zobaczenia. Dlatego postanowiłem, że również w drugiej części serii „Na rower z historią” zabiorę Was w góry tak bliskie mojemu domowi i sercu. Tym razem odwiedzimy zachodnią stronę Brd oraz ikoniczne miejsca, takie jak stawy Padrťskie, pałacyk myśliwski Tri Trubky czy tajemniczy teren wojskowy. Ale nie wyprzedzajmy faktów! Jesteśmy we wsi Nepomuk, wpinamy but w pedał i ruszamy.

Wieś Nepomuk to idealne miejsce na start dzisiejszej pętli. Jest tu sporo miejsc parkingowych (na wypadek dojazdu samochodem), a jednocześnie znajdujemy się na niespełna 700 m n.p.m., więc nie musimy od razu od startu wspinać się pod górę, lecz możemy spokojnie rozpędzić się niemal po płaskim. Obieramy kierunek na staw Padrťski. Za wsią mijamy tablicę oznaczającą CHKO Brdy i natychmiast otacza nas gęsty las z przyjemnym chłodem. Droga, na razie asfaltowa, łagodnie się wznosi i po około 2 km po prawej stronie ukazuje się Czerwone Wzgórze z wciąż działającym kamieniołomem. Typowy czerwony kolor skały to zasługa dużej zawartości żelaza. Materiał ten jest często wykorzystywany do naprawy leśnych dróg.

Po 200 m skręcamy w lewo i zaczynamy zjazd. Trasę zaplanowałem wyłącznie po drogach utwardzonych lub lekko nieutwardzonych, więc jest idealna dla popularnego gravela. Ja dziś dosiadłem swojego roweru przełajowego, obutego w szersze uniwersalne opony w niebieskim odcieniu. Jedzie się świetnie!

Niedługo asfalt zmienia się w nawierzchnię z płyt, a po kolejnym skręcie jesteśmy już na szutrze. Trasa prowadzi nas na polanę, cały czas w dół i trzeba uważnie śledzić tor jazdy, mając rower pod kontrolą. Skręcamy w prawo i tu należy zwolnić z powodu kilku korzeni, ale pierwszy klejnot trasy jest już blisko. Przejeżdżamy kładkę i nagle wjeżdżamy na szeroką groblę. Jesteśmy właśnie między Górnym i Dolnym stawem Padrťskim. Wieczorne słońce świeci, a rozległa powierzchnia wody przywodzi na myśl nadmorski brzeg.

Na końcu grobli przed nami wyrasta leśna chata – ładna i zadbana. Skręcamy w prawo i naprzemiennie po odcinkach asfaltowych i brukowanych jedziemy dalej w stronę poligonu Padrť. Stawy i poligon noszą nazwę po nieistniejącej już wsi Padrť, która została wysiedlona (tak jak np. Przednia i Tylna Zabehnutá) w związku z zajęciem tego terenu przez czechosłowacką armię. Trudno powiedzieć, ile czołgów i pojazdów opancerzonych przejechało po tych „kocich łbach”. Szczęście, że wojsko opuściło ten teren i dziś CHKO Brdy jest dostępny dla wszystkich – oczywiście tylko po wyznaczonych drogach.

Trasa dalej delikatnie opada, co trochę zapowiada fakt, że czeka nas także podjazd. Na razie jednak cieszymy się szeroką i wygodną drogą, która prowadzi nas do kolejnego klejnotu trasy – pałacyku myśliwskiego Tri Trubky. Bardzo upodobał go sobie prezydent Tomáš Garrigue Masaryk, który często tu przebywał, a jeszcze w latach dziewięćdziesiątych obiekt służył przedstawicielom armii i rządu. Dziś, po renowacji, otwarto tu Dom Przyrody Brd, prezentujący stałą wystawę przygotowaną we współpracy z Agencją Ochrony Przyrody i Krajobrazu oraz Muzeum Środkowych Brd. Ekspozycja skupia się na unikalnej przyrodzie i najciekawszych atrakcjach turystycznych i można ją odwiedzić w godzinach otwarcia.

To, że to miejsce jest magiczne, potwierdza również mały zbiornik wodny z dawną elektrownią po drugiej stronie. Spływa tu potok Trojtrubecki wraz z rzeczką Klabavą. To idealny moment, aby uzupełnić energię, bo teraz zaczniemy zdobywać przewyższenia.

Asfaltowa droga wznosi się na razie łagodnie i przyjemnie. Około 2 km od pałacyku po lewej stronie zaskoczy nas może zamknięta brama i teren otoczony płotem. Oficjalne źródła mówią jedynie, że jest to obiekt wojskowy pod zarządem Armii RC. Ale co naprawdę kryje ten teren? To wciąż pozostaje tajemnicą. Podobno za zwykłym ogrodzeniem z siatki znajduje się jeszcze jedno, z drutem kolczastym. Jedni twierdzą, że to dawno opuszczone schrony dla byłych przywódców CSRS z czasów socjalizmu, inni mówią, że to magazyn broni, a nawet tajny podziemny budynek wielkości bloku mieszkalnego – tylko pod ziemią. My się tego raczej nie dowiemy, więc jedziemy dalej.

Trasa zmienia się w szuter, a komputer pokazuje nachylenia około 10%. Słońce ma jednak niezwykłą moc i podjazd tylko potęguje cudowne wrażenie wrześniowego wieczoru. Choć Brdy przeszły kilka lat temu silną plagę kornika i w związku z wyrębem oraz pozyskiwaniem drewna powstało wiele polan, teraz wszystko wraca do „normy“. Tereny się zazieleniają, a w wielu miejscach, gdzie wcześniej były drzewa, nagle pojawiają się piękne otwarte widoki.

Ostatnie kilkaset metrów już trochę boli. Ale najwyższy punkt trasy jest już w zasięgu wzroku – szczyt Praha z charakterystycznym meteoradarem. Przejeżdżamy przez grzbiet i czeka nas już tylko około 4 km zjazdu do miejsca startu.

Wzdłuż poziomicy otwiera się nam jeszcze od południa widok na dolinę miasta Rožmitál. Przy dobrej widoczności można w oddali dostrzec nawet Elektrownię Jądrową Temelín.

Potem już tylko asfaltowy zjazd do Nepomuku i jesteśmy na parkingu. Niespełna 30 km zdecydowanie było tego warte. Dla inspiracji zapis trasy: https://connect.garmin.com/modern/activity/20463967882. Na pewno nie wahaj się i spróbuj tej trasy. A potem napisz, jak się jechało.
Rowerowy pozdrower! 🚴